fbpx

Mamo – jesteś ważna – POWIEDZ TO SOBIE!

lut 20, 2020 | Takie tam

No dobrze, tak często mówię Wam, że pierwszy krok to tego, aby mieć dla siebie czas jest WEWNĘTRZNE PRZYZWOLENIE. Taki fundament, podstawa bez których nic nie ruszy się ni ząb.

Ale co to dokładnie znaczy? A przede wszystkim JAK TO SIĘ DOKŁADNIE ROBI?, że się to mityczne wewnętrzne przyzwolenie ma albo nie?

Może nie posiadam doktoratu z tej dziedziny, ale jednak co nieco już wiem – przede wszystkim z własnego doświadczenia. Weźcie to, co Wam odpowiada najbardziej, poszukajcie swoich sposobów, pamiętajcie małe kroki to podstawa.

U mnie świetnym pomocnikiem z przejścia z punktu NIE DBAM O SIEBIE BO NIE MAM NA TO CZASU I MAM WAŻNE RZECZY DO ZROBIENIA do punktu MAM DLA SIEBIE CZAS, JESTEM WAŻNA było ciało.

To były te czasy, kiedy za bardzo nie miałam z nim kontaktu, dlatego pewnie postanowiło dać o sobie znać z fajerwerkami. Zachorowałam mocno, bardzo mocno – do tego stopnia, że nie miałam siły na to, żeby wstać. Nie uwierzycie, ale na początku myślałam, że to normalne, że tak bardzo nie mam siły – no cóż? Opiekuję się maleńkim dzieckiem, więc jestem zmęczona. Teraz, kiedy to wspominam zastanawiam się co działo się wtedy z moim mózgiem, ale naprawdę tak myślałam. Swoją drogą – ciekawa jest geneza takiego myślenia – ale to zostawiam na zupełnie inną opowieść.

Nigdy wcześniej nie zaznałam takiej bezsilności i bezradności w kontekście własnego ciała. Ale jak to? To nie działa tak, że jeśli baaardzo mocno się zmobilizuję i powiem sobie, że dam radę to wstanę z łóżka ? No niestety dupa. Pierwszy raz w życiu poczułam na własnej skórze, że nie ma to większego znaczenia co sobie powiem w głowie – ciało powiedziało mi – „myśl sobie co chcesz, ja jestem wykończone i nigdzie nie idę. Nie słuchałaś moich sygnałów od miesięcy, ja cię kocham i mówiłem do Ciebie, ale Ty nie słyszałaś. Teraz ja po prostu musze odpocząć. Wiem, że opiekujesz się malutkim synkiem – pamiętam jak opiekowaliśmy się razem, nic na to nie poradzę – muszę odpocząć”.

No i klops…

What to do?

Chociaż, te słowa z żaden sposób nie oddają tornada emocjonalnego, jakie przetoczyło się wtedy w mojej głowie. No ale jak to? PRZECIEŻ JA MUSZĘ!

I tak się szamotałam między tym ciałem, które odmówiło współpracy, tornadem w głowie a codziennym dniem z maluszkiem u boku.

Jak już się poszamotałam, wylałam mentalne wiadro pomyj na moje ciało, że jak ono może mi takie numery robić, powolutku zaczęłam o siebie dbać. Stawać się dla siebie ważną.

Ale uwaga!!!powolutku, milimetrowymi ledwo widocznymi krokami. Nie miałam wtedy planu, nie wiedziałam dokąd idę. Oraz tak sobie myślę, że prowadziła mnie jakaś wewnętrzną mądrość intuicja ( WAŻNE!!! To nie dar dla wybranych, to ma każdy:) Tylko nie każdy wie, że to ma. Tak ty też to masz:)

Co konkretnie robiłam?

Najpierw zaakceptowałam w minimalnym stopniu swoje słabości. To, że nie jestem niezniszczalna, to że nie jestem superwoman i to, że jak sobie powiem „Ciało – bez jaj! Działaj!” to istnieje duża szansa, że tak się nie stanie.

Jednym słowem zobaczyłam, że moja strategia nie działa i trzeba znaleźć inną. Po latach edukacji wiem, że jest to pięknie wpisane w nurt Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach – JAK COŚ DZIAŁA RÓB TEGO WIĘCEJ, JAK NIE – ODPUŚĆ TO I ZNAJDŹ INNY SPOSÓB.

Więc zaczęłam szukać innych rozwiązań – zaczęłam szukać pomocy. Posłuchałam namów siostry i wybrałam się do lekarza. Zaczęłam się leczyć w trybie natychmiastowym. Pani Doktor bardzo się zdziwiła, że przy takich wynikach ja w ogóle jeszcze funkcjonuję.

Siły nadal miałam mało, więc zaczęłam prosić o wsparcie – duuuuużo wsparcia. Męża, mamy, siostry. Olałam to, że dzieli nas sporo kilometrów i że jak to? Kłopot wszystkim robię etc.

Po pewnym czasie podjęłam decyzję, żeby odpocząć wrócić na miesiąc/dwa do mojego rodzinnego miasta. ( kiedy przyjechaliśmy do Lublina, po dwóch dniach okazało się, że jest w ciąży – ale to też temat na inną historię).

To co dla mnie ważne i co chcę Wam przekazać to to, że właśnie te działania powolutku pchały mnie w tym kierunku, żeby samej sobie pozwolić uznać, ŻE JESTEM WAŻNA i żeby to wewnętrzne przyzwolenie się we mnie budowało. U mnie nie działało to w ten sposób, że stanęłam przed lustrem, poiweizłam sobie na głoś JESTEŚ WAŻNA i tadam!!!wszystko się zmieniło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Co wcale nie znaczy, że u innych tak to nie zadziała. Tego po prostu nie wiem, nie będę wymądrzać. Mogę się podzielić moimi doświadczeniami.  W moim przypadku sprawdziło się DZIAŁANIE, to co robiłam, na co sobie pozwalałam pomogło mi zmienić moje życie o 180stopni. Nie teoria była dla mnie wtedy ważna, lecz praktyka i stopniowe odczuwanie minimalnych zmian. Kropla drążąca skałę – to była moja strategia, jak się okazało dużo później bardzo skuteczna.

Kiedy zaczęłam akceptować swoje słabości,  szukać pomocy, prosić o wsparcie i odpoczywać – zaczęłam po prostu dbać o siebie. Ja wtedy tego jeszcze nie rozumiałam, ale dziś widzę, jak na wyciągniętej dłoni, że właśnie wtedy zaczęło się budować moje wewnętrzne przyzwolenie o zadbanie o siebie. Pozwoliłam siebie na to, podjęłam konkretne działania, żeby to osiągnąć. To wtedy jakiś cichutki wewnętrzny głosik zaczął mówić, jesteś ważna.

Nie zeszłam już z tej ścieżki.

Kiedy fizycznie poczułam się lepiej szłam nią dalej. Ale już szybciej i odważniej. Dalej nie wiedziałam dokąd mnie zaprowadzi ale wiedziałam, że to MOJA DROGA.

Zaczęłam dawać sobie czas na rozwój moich pasji, naukę, relaks i spotkania z nowymi osobami. Znowu najmniej malutkim porcjami, a potem coraz większymi.

Cały czas idę tą drogą, czasami się potknę, ale na pewno nie będę zawracać.

A jak jest u Ciebie z wewnętrznym przyzwoleniem na zadbanie o siebie? Podziel się:) Co u Ciebie działa, co nie – niech inne mamy czerpią z naszych doświadczeń garściami:)

buziaki

Ania

Jeśli podobało Ci się to, co napisałam – prześlij proszę innym mamom, dla których może to być interesujące.